sobota, 7 września 2013

#38 O rzeczach obrzydliwych i tych mniej...

Tak dawno mnie nie było...
Ale wracam i chyba powinnam trochę tego wszystkiego nadrobić, w szczególności odświeżyć listę blogów, na które zwykle wchodziłam a których ostatnimi czasy nie odwiedzałam wcale (i jest mi trochę smutno z tego powodu). Jeszcze nie wiem czy zostanę na stałe bo się nowy rok zbliża ale pewnie jak zwykle będę szukała jakiejś ucieczki od nauki i takich tam studenckich spraw ;-).
Doskwiera mi też notoryczny brak weny, muszę się jakoś zmotywować do działania... Mam już nawet nowy komputer, na którym mój ps powinien działać bez zarzutu no więc... Czego chcieć więcej...

Wrzucam "gniota" :-) malowany przed chwilą a żeby uciec chociaż trochę od sprzątania (dzisiaj razem ze znajomymi oblewamy moje 20 urodziny) - cóż, mieszkanie musi jakoś wyglądać pomimo tego, że jutro też będę miała niemiłosiernie wiele do sprzątania.....


Odnośnie obrazka - tak samo nie obrzydzają mnie kocie włosy w jedzeniu, może ich tam być cała masa ale jak tylko znajdę ludzki (mój lub kogoś z rodziny) to robi mi się niedobrze - tak samo jak na widok psów (które pewnie przed chwilą jadły kupę - widziałam masę psów jedzących kupę) liżących właścicieli po twarzach... FUJ.

3 komentarze:

  1. Haha. Tak się cieszę, że wróciłaś! Kocham twoje poczucie humoru..
    No i wszystkiego najlepszego oczywiście <3 Życzę ci tyle weny, ile sie da i stokroć więcej, na ten nowy rok szkolny/ studencki.
    Racja, To straszne mieć psie włosy w jedzeniu. Jeśli jeszcze pies jest myty co jakiś czas - ok, ale jak nie, to ja po prostu nie ruszę nic takiego. Brrrr.
    No nic, całuję i pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :D Ja to byłam dzisiaj piekielnie wściekła na Klakiera, jak mi zaczął podrzeraż obiad, gdy pobiegałam zalać herbatę... ;)

    Pozdrawiam,
    Sol

    OdpowiedzUsuń