Ostatnio czasu brak i jakoś chęci ciut też, więc Wam dodam obrazki z Halloween'a... aż 3 :-) ale zawsze coś... chyba?
Nie chciałam, żeby był jakiś taki płaski ten koteł, więc go raz tu, raz tam pacnęłam pędzlem. Wyszedł dziwnie ale mniej płasko :D gdyby kogoś te "cienie" i "rozbłyski" za bardzo kuły w oczy to może sobie wyobrazić, że ten kot wykąpał się w jakimś radioaktywnym roztworze i te teraz jego futro miejscami (gdzie się nie domył) świeci.
A tu jeden z takich pająków, co nas wiecznie na ścieżce straszą i przez nie wyglądamy jak debile idąc i machając przed sobą patykiem (jak ktoś nie wie, co to za uczucie wpaść twarzą w wielką pajęczynę na środku ścieżki niech się cieszy - naprawdę nie polecam [szczególnie, jak na tej pajęczynie siedzi właśnie taki paskud])
No i takie tło z bloga (chyba muszę je sobie ustawić na tapetę :-))
W napadzie nudy udało mi się też napisać pseudo halloween'owe krótkie opowiadanie i może, jeżeli będę aż tak desperacko uciekać przed matmą to je przepiszę i wrzucę ale chyba moje bazgroły "nieobrazkowe" to już zupełnie nie powinny oglądać światła dziennego :-)
*Blogger tak bardzo niszczy jakość jpg'ów - chyba zacznę wszystko wrzucać w gif'ie albo png
**Moja kicia choruje, więc jakby ktoś miał ochotę to może jej pożyczyć zdrowia :-)