Myślę, że nie tylko moim problemem jest to, że natchnienie nadchodzi akurat wtedy, kiedy nie powinno a jak powinno, to ma nas w dupie.
Ostatnio wzięłam się za skrobanie jakiegoś nędznego opowiadanka i tak siedzę po nocach, pisząc po pół strony w parę godzin, potem się kładę i nie śpię resztę nocy, bo mi te wszystkie rzeczy, które chciałabym napisać latają przed oczami (a później już nie umiem ich tak opisać).
Z rysowaniem mam podobnie, tylko że najczęściej widzę rzeczy, których albo nie umiem przelać na papier albo ten obraz zaciera mi się w myślach zanim zdążę sięgnąć po kartkę.
*Muszę zmienić wystrój bloga, ale nie wiem kiedy to zrobię, bo tak bardzo mi się nie chciało a teraz znów tak bardzo nie będę miała czasu :<