Nie wiem o co chodzi, ale kiedy śpię w domu, mam same dziwne sny i koszmary. I tu nie chodzi o to, że mojego lubego nie ma obok mnie (bo w większości przypadków jest). Coś musi być na rzeczy (w końcu kiedyś słyszałyśmy tutaj dziwne odgłosy :x).
Chyba muszę się zaopatrzyć w łapacza snów!
Chyba musisz się zaopatrzyć w kamerę z "Paranormal Activity" Hahah xD
OdpowiedzUsuńNo ale poważnie, to nie wiem o co może chodzić. Na szczęście nie mam koszmarów. A przynajmniej raz na ruski rok jakiś mnie porządnie wystraszy.
Łapacz snów może pomóc. Moja koleżanka próbowała i w 86 % to pomaga. Powodzenia w każdym razie ;)
Może jakaś mniej przyjazna energia czasem zahacza o moje mieszkanie? Kto wie :-)
UsuńNoooo
UsuńW sumie to tez możliwe. Ale jakbym miała tak każdą możliwość rozważać, to bym jutro nie wstała ^ ^
Hah, świetny c:
OdpowiedzUsuńPowodzenia w 'łapaniu' snów, chociaż nie wierzę w takie rzeczy (;
Ja w pewnym stopniu owszem, przecież w coś wierzyć trzeba ;-)
Usuńhttp://img90.imageshack.us/img90/9379/j4b114.jpg
OdpowiedzUsuń:3
Wygląda dokładnie jak moja Czarnucha, kiedy nauczyła się wchodzić na szafe i czasem obserwowała mnie z niej przez całą noc. A wyglądała iście demonicznie! Czarny kształt i żółte ślepia połyskujące w świetle latarni - brrr! Całe szczęście, że teraz większość czasu woli ze mną spać niż obserwować ;D
UsuńWłaśnie rysowałam czarnego, bo na rysunku ci się czarny śnił, a czarne koty są takie strasznie straszne i w ogóle :D
UsuńChociaż sama też miałam czarne, i były mi najbardziej wierne, i kochały wskakiwać mi na plecy... jeden to był jak ninja, odbijał się od ściany i skakał na ludzi....
Nie miałam już dawno koszmarów, ale wielu snów nie rozumiem. Nie lubię też kiedy nie rozpoznaję twarzy.
OdpowiedzUsuńAch, przejrzałam całego bloga i muszę powiedzieć, że uwielbiam. A może to po części ten studencki humor na to wpłynął? Nie wiem. Najbardziej się chyba zakochałam w cyklu o lekarzach. So true.
OdpowiedzUsuńKoszmary? A tak, znam gościa. Też mnie często odwiedza. Ja jednak jestem najprawdopodobniej jakimś chorym sadystą, bo w sumie lubię te, wytworzone przez mój niespełna poprawny mózg, historie i powiem szczerze, że naprawdę nauczyłam się bawić podczas nich. Co prawda, po obudzeniu rozważam wizytę u psychiatry, ale oj tam.
Nie ma sposobu na zmory senne. No, chyba że przed spaniem napijesz się gorącego kakao i nie będziesz myśleć o tym, co ci się może przyśnić. A, i ograniczyć stres, który może być jednym z powodów.
Pozdrawiam.